anonim "Czworokąt"

Data ostatniej modyfikacji:
2010-08-30

(anonimowa bajka zamieszczona w Dzienniku Literackim nr 92 z 1860 r.)

Jeżeli jeometria umysł wasz zaprząta,
To wam opowiem bajkę z dziejów czworokąta.

Był sobie kwadrat, a przy nim tuż obok
Leżał trapez, prostokąt i równoległobok.
A że każdy kłótliwym był chociaż troszeczka,
Wszczeła się sprzeczka.

Przedtem się za równych mieli,
Wiedząc, że na dwa każdy trójkąty się dzieli,
Teraz ich kwadrat jął traktować z góry,
Swej najpiękniejszej dowodząc figury.

Na sędziego wzięto koło.
Rzekło wesoło:
"Wszystkie czworokąty na nic,
Bo im brak okrągłych granic,
Wzrosłybyście w powagę i w piękność ogromnie,
Stając się podobne do mnie".

Czworograniaste sąsiady
Posłuchały mądrej rady.
Dzielą się na trójkąty, spierają i kłócą,
Ten trójkąt temu urwą, ten temu przyrzucą,
Lecz chociaż coraz bardziej łamały swą postać,
Żaden kołem okrągłym nie potrafił zostać.

Aż wreszcie któryś zawoła,
"Głupią jest teoria koła,
Ona na nas zawiści sprowadziła plagę,
Starajmy się przynajmniej zwrócić równowagę,
I tego nadal niechaj wszyscy strzegą,
By jeden nie był większym nad drugiego".

Przyjęto tę zasadę, ale nowe spory
Zaczęły wkrótce figury:
Ten swą większość błahymi uprawniał pozory,
Tamten wmawiał w drugiego, że mniejszy z natury.
Ów poczynał bój z sąsiady,
Nie było końca rady.

Aż gdy po długiej walk krwawych kolei
Wykonać swą zasadę nie mieli nadziei,
Rzekli do siebie zmęczeni i smutni:
"Wróćmy swoje skrzywdzonym, zaprzestańmy sporów,
Bo chęć zaokrąglenia wiedzie do zaborów,
A dążność równowagi prowadzi do kłótni".

 

Powrót na górę strony